Henri Willig Kaasmakers to farma, na której produkowany jest ser. Można go degustować, kupić, posłuchać wykładu. Na terenie jest także restauracja.
Produkcja sera
W Henri Willig Kaasmakers dziennie wyrabiane jest około 40 krążków. Jak możemy dowiedzieć się z relacji, na początku gotują mleko jak pudding, następnie używają ostrych noży, by przez 2-3 godziny masa wirowała i była dzielona na mniejsze kawałki. 90% mleka to serwatka, która nie jest potrzebna do produkcji sera. Wykorzystują ją jako jedzenie dla zwierząt, do produkcji kosmetyków i drinków proteinowych na siłownię. Tylko 10% całości jest przeznaczane na ser. Zbierana jest zawiesina, którą następnie umieszcza się w formach, wkłada do prasy i ser jest formowany przez 2-3 godziny. Następnie wkłada się go do wanny wypełnionej wodą z 80% soli. Jest to tzw. kąpiel solna, która ma spowodować, że ser będzie świeży i smaczny.
Obróbka sera
Następnie produkt leżakuje, dzięki czemu ma naturalną jadalną ochronę z zewnątrz i można go dłużej przechowywać. Sery są bardziej słone i typowo holenderskie. Jednokilogramowy przechowuje się dzień, 2-3 kg - dwa dni. Następuje później faza starzenia się sera. Przechowują go wtedy w temperaturze 12-13 st. C. Co kilka dni obraca się go z jednej strony na drugą, żeby powietrze mogło się do niego równomiernie dostawać. Na warstwie solnej jest dodatkowa plastikowa, której się nie je. Tych niejadalnych warstw może być nawet 5, żeby ser mógł być dłużej zdatny do spożycia.
Podział i wyrób serów
Podział serów:- młode sery - leżakują od 4 do 6 miesięcy, są miękkie i kremowe,
- sery średniego wieku - od 6 do 12 miesięcy, są intensywniejsze w smaku i twardsze,
- stare sery - mają 2 lata wzwyż, najmocniejszy smak.
- krowiego,
- koziego,
- owczego.
Można dodawać zioła i tworzyć różne smaki. Eksperymentują z przyprawami. Kokos, chili, pieprz, szpinak. Wyróżniamy także sery wędzone, których proces produkcji jest identyczny. Następnie nie leżakują, tylko są wędzone na dębowym drewnie i nie są niczym pokrywane. Ser w Holandii jada się z musztardą.
Henri Willig Kaasmakers
Wszystkich powyższych informacji dowiedziałyśmy się z wykładu prowadzonego na farmie. Był on w języku angielskim, jednak przewodnik wszystko tłumaczył. Po skończonym wykładzie przechodzi się do następnego pomieszczenia, gdzie odbywa się degustacja serów, można je także kupić (w naszym odczuciu były bardzo drogie). Zresztą, porcje też były olbrzymie, a nam zależało przede wszystkim na tym, żeby popróbować w Polsce różnych smaków. Na miejscu sprzedają nie tylko sery, ale także słodycze, czy owcze maskotki. Nie ma przymusu, by coś kupować, można tylko próbować.
Restauracja na terenie farmy
Z racji tego, że byłyśmy tam z wycieczką zorganizowaną, na terenie farmy czekał na nas obiad. Z restauracji mogą korzystać także goście indywidualni. Dania są smaczne, sycące, a kelnerzy uwijają się jak w ukropie. Typowe holenderskie dania są jednogarnkowe, szybkie. Frytki jada się u nich z majonezem. Nie ma co ukrywać, że wizyta w Henri Willig Kaasmakers okazała się być miłą atrakcją wycieczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz