Zamek w Wenecji

 

Podczas naszej wycieczki do Parku Dinozaurów w Rogowie postanowiłyśmy wybrać się także nieco dalej. Naszym celem był bowiem zamek w Wenecji.

Zamek w Wenecji

Zamek w Wenecji powstał w XIV wieku na zlecenie Mikołaja Nałęcza, nazywanego Diabłem Weneckim, który rzekomo został na tym terenie i straszy przyjezdnych oraz miejscowych. Wracając jednak do samego obiektu, do dnia dzisiejszego zachowały się praktycznie ruiny, z których jednak co nie co możemy zobaczyć i pozwiedzać. Warto pamiętać o tym, że zamek w Wenecji nie ma swojej kasy, dlatego bilety zakupicie w Muzeum Kolei Wąskotorowej, znajdujące się kilka minut drogi dalej. Polecamy Wam zakupić bilet łączony, za który zapłacicie ulgowo 8 zł, normalnie 10. Zwiedzanie zajmuje ok. 30 minut, spokojnie zdążycie zapoznać się z włościami Nałęcza i zrobić pamiątkowe fotografie.

Czy Diabeł Wenecki naprawdę istnieje?

Zapewne słyszeliście legendę o Diable Weneckim, który straszy na tych terenach. Na zamku w Wenecji znajduje się nawet jego gród. Ale wcześniej, kiedy będziecie do niego zmierzali nieposłusznych towarzyszy podróży możecie uwięzić w klatce i zostawić na zagłodzenie albo... wysłać ich do miejsca, gdzie pochowany został Diabeł Wenecki. Gdy spojrzy się w szybę bez problemu się go ujrzy. Są dwie wersje - jedni widzą prawdziwe szczątki właściciela terenu, inni... samych siebie. Wszystko zależy od tego, co macie na sumieniu ;)

Wystawa machin oblężniczych

Zamek w Wenecji to jednak nie tylko ruiny dawnej posiadłości Nałęcza. Zaraz przy wejściu znajduje się cały rząd machin oblężniczych. Zobaczycie, jak wyglądały tarany, którymi forsowano bramy. Jeżeli graliście kiedyś w grę typu Travian, poczujecie się, jakbyście znów przenieśli się kilka wieków wstecz, a Waszym orężem były właśnie te, znajdujące się tam, machiny oblężnicze. Jeżeli mowa o samej Wenecji, możecie tam dojechać także kolejką, kursującą między Biskupinem a Żninem. Warto jednak zapoznać się wcześniej z rozkładem jazdy. Kolejka bowiem nie kursuje zbyt często, aczkolwiek, pamiętamy, że jak byłyśmy jeszcze dziećmi, taka przejażdżka była dla nas nie lada atrakcją.