,,Dziewczyna na niby" Lucy Score to ciekawa historia na wolny dzień.
Bardzo często w moim czytelniczym planie dnia gości zarówno literatura erotyczna, jak i romanse. Nie odmowię także dobrze napisanej powieści obyczajowej. Wychodzę z założenia, że warto po trudnym i nużącymi dniu mieć na uwadze właśnie takie gatunki. W moim przypadku doskonale się sprawdzają i dlatego ostatnio skusiłam się na lekturę ,,Dziewczyna na niby" Lucy Score, która okazała się naprawdę zajmującą propozycją na zagospodarowanie wolnego dnia.
Pecha można mieć nie tylko w życiu prywatnym, ale również w książkach. Przykładem takiej bohaterki jest Harper. W przypadku tej kobiety niekiedy dochodziło do poważnych nieporozumień. Tak było też w momencie, gdy pomogła innej kobiecie, a jej wybawcą okazał się Luke. W ramach wzajemnej przysługi postanowili udawać parę. Czy to jednak mogło się udać?
,,Dziewczyna na niby" Lucy Score jest jednym z tych wydań, które okazują się interesujące od samego początku i to na pewno jest jej wielką zaletą. Dobrze wykreowana bohaterowie oraz ich przeszłość niewątpliwie również mają wpływ na to, w jaki sposób czytelnik odbierze to wydanie. Ja nie żałuję, że w ostatnim czasie postanowiłam skusić się na tę lekturę, gdyż jest tego warta.
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję wydawnictwu Editio.
Jeśli wciąga od pierwszej strony, biorę w ciemno!
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji jej czytać :)
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam czegoś podobnego. To będzie fajna odskocznia od kryminałów
OdpowiedzUsuńNa pewno jest się czym zainteresować.
OdpowiedzUsuńKiedy w książkach dochodzi do nieporozumień, to albo kończy to się morderstwem, albo sceną łóżkową. Chętnie dowiem się jak tutaj się to skończyło. Choć obstawiam że łóżko jednak wygrało:)
OdpowiedzUsuń