,,Narzeczony na miesiąc" to kolejna porywająca książka Whitney G. Sprawdźcie też inne nowości w księgarni.
Nie da się ukryć, że są takie historie, które porywają czytelnika od pierwszych stron. ,,Narzeczony na miesiąc" Whitney G. nie jest zbyt gruba, bo liczy ok. 170 stron, jednak fabuła została skonstruowana w taki sposób, że nie sposób się od niej oderwać. Z twórczości Autorki miałam okazję zapoznać się m.in. z powieścią ,,Dwa tygodnie i jedna noc", która także wywarła na mnie wielkie wrażenie. Choć są to raczej historie skupione wokół miłosno-erotycznego wątku, to jednak idzie za tym też jakieś inne przesłanie. Tak było właśnie w przypadku ,,Narzeczonego na miesiąc".
Nicholas Wolf. Uczył się od najlepszych, zainwestował w to, czego każdy się bał. Jest prawdziwym biznesowym wymiataczem z Wall Street. Inni mu zazdroszczą nie tylko pieniędzy, ale także obrotnej asystentki. Emily to kobieta, która przed 2 laty jak sobie wizualizuje podpisała kontrakt z diabłem. Choć jest zapewne najlepiej opłacaną pracownicą na tym stanowisku, to jednak zakres jej obowiązków niejednego może przyprawić o zawrót głowy. Po wysokiej pensji niewiele, gdy nie ma się czasu nawet sprawdzić, gdzie można je wydać. Tymczasem przed nią kolejne dwa lata, chyba, że... podpisze kolejny kontrakt. Narzeczeński.
Nicholas żadnej pracy się nie boi, teraz jednak marzy o przejęciu firmy, która może mu przynieść pięć miliardów zysku. Pojawia się jednak delikatny problem. Właściciel ceni sobie wartości rodzinne, których Wolf nie przejawia, co roku zostają kawalerem na stronach gazet. Czego jednak nie robi się dla takiej sumy? Po castingu, gdy żadna kandydatka nie spełnia wymogów, jego osobisty doradca proponuje kandydaturę Emily. Ich zadaniem jest przetrwać razem 30 dni... Okazuje się jednak, że prawdziwa burza dopiero przed nimi.
,,Narzeczony na miesiąc" to historia, od której nie mogłam się oderwać. Narracja została poprowadzona z punktu widzenia Nicholasa, a zaraz później Emily. Każdy z nich ma inne przeżycia, ale, jak się okazuje, podobne potrzeby. Whitney G. stworzyła lekką i niewymagającą umysłowych nakładów powieść, z którą warto się zapoznać. Serdecznie polecam.
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję TaniaKsiazka.pl
Brzmi ciekawie . Lubię takie książki😁👌
OdpowiedzUsuńCoś dla mojej przyjaciółki.
OdpowiedzUsuńBędę polecać ją dalej.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o książkach tej autorki. Jednak historia i tytuł mi się podobają i bym po nią sięgnęłam
OdpowiedzUsuńcoś czuję ze ta ksiązka trafi na moją listę, będę musiałą ją sobie przeczytać, koniecznie
OdpowiedzUsuńLubię tego typu książki, przyjemnie spędzam z nimi wieczory. Tytuł zapisuję na swoją czytelniczą listę.
OdpowiedzUsuńOstatnio mam przesyt tego typu książek, więc po nie nie sięgam, ale czasami lubię dla "odmóżdżenia" coś takiego "wciągnąć" :)
OdpowiedzUsuńTrochę boję się książek, które mają tak mało stron. Kiedyś minimalną opcją było 300, obecnie najlepiej się czuję, jak tom ma około 400. Mam wrażenie, że w tak małej ilości stron nie mogłabym za bardzo poznać bohaterów, nie mogłabym się w nich wczuć, a fabuła byłaby jednowątkowa, bez możliwości rozwoju tła. No niestety, bo chociaż tytuł kusi, to te strony odstraszają...
OdpowiedzUsuńCzasem powieść ma tylko dwieście stron, a jest napisana z taką kreacją bohaterów, że wprost czuje się ich emocje, rozumie źródła podejmowanych decyzji, zwłaszcza w japońskiej literaturze. Izabela
UsuńLubię jak fabuła jest opowiadana przez różnych bohaterów. Jednak ten gatunek nie jest moim ulubionym i raczej nie sięgnę po polecaną przez Ciebie książkę.
OdpowiedzUsuńCzytałam inne książki autorki i były to lekkie powieści na wieczór dla rozluźnienia.
OdpowiedzUsuń