W ostatnich latach kilkukrotnie miałam okazję poznać lektury spod pióra Jolanty Kosowskiej. Ich niewątpliwym atutem jest to, że w niektórych przypadkach ich fabuła toczy się za granicą. Dodatkowo nie są one szczególnie obszerne, więc ze spokojem można się z nimi zapoznać w jeden wieczór. Bardzo często są one też wielowątkowe, w rezultacie czego nie wszystkie wątki są szczególnie rozwinięte.
Całość jednak tworzy zgrabną całość dla miłośników utworów obyczajowych. Nie w każdym przypadku na wszystkich polach udaje się mieć zadowalające rezultaty. W takiej sytuacji znalazł się nowy wykładowca, który nieświadomie zamieszkał także w dawnym mieszkaniu swojego poprzednika. To właśnie tam Rafał Wroński zaczął odczuwać deja vu.
,,Deja vu" Jolanty Kosowskiej to lektura, w przypadku której nie można narzekać na brak dreszczyku emocji. Oczywiste jest to, że autorka za każdym razem dba o to, by jej literatura obyczajowa była konstruowana w taki sposób, aby odbiorcy mieli możliwość spędzenia z nimi wolnego czasu oraz skupienia się również na różnych tematach do refleksji.
Wpis powstał w ramach współpracy z wydawnictwem Novae Res.
Bardzo podobała mi się ta książka. Czytałam ją już przed premierą.
OdpowiedzUsuńDziękuję za polecenie tego tytułu.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, dziękuję za polecenie
OdpowiedzUsuń